niedziela, 13 marca 2016

Rozdział XXI - Starcie tytanów


7 sierpień 2015 rok.

Nieprawda, że czas leczy rany i zaciera ślady. Może tylko łagodzi przykrywając wszystko osadem kolejnych przeżyć i zdarzeń. Ale to, co kiedyś bolało, w każdej chwili jest gotowe przebić się na wierzch i dopaść. Nie trzeba wiele, żeby przywołać dawne strachy i zmory. Gdyby nawet trwały w ukryciu, zepchnięte na samo dno, to przecież gniją gdzieś tam, na spodzie, i zatruwają duszę, zawsze pozostawiając jakiś ślad - w twarzy, w ruchach, w spojrzeniu - tworzą bariery psychiczne, kompleksy. Nie pomoże wódka, nie pomoże szarpanie się w skrajnościach, od usprawiedliwiania do potępiania.

Lucjan Nowakowski

-Kim jesteś? – pytał ktoś niewidoczny dla gołego oka.

-Nikim – odparłam. Znajdowałam się w jakieś dziwnej białej przestrzeni. Widziałam zarysy budynków, ale nic więcej.

-Kim jesteś? – żeński głos ponowił pytanie.

-Sama nie wiem. Na to pytanie staram się znaleźć odpowiedź już dłuższy czas.

-Może źle zadajesz pytanie? Popełniasz ten sam błąd co ja? – nie do końca rozumiałam o co jej chodzi.

-Kim jestem? – szepnęłam – Kim nie jestem?

Na pewno nie jestem Decepticonem. Nie jestem zdrajczynią. Nie jestem człowiekiem. Nie jestem córką Megatrona. Nie jestem zabójczynią. Nie jestem dzieckiem. Nie jestem już samotna… Tak, na to pytanie jest znacznie łatwiej odpowiedzieć.

Mocny elektrowstrząs obudził mnie ze snu. Otworzyłam szerzej oczy i wydałam z siebie jęk, kiedy prąd po raz kolejny przeszedł moje ciało. Bolała mnie każda część ciała. Już od jakiegoś czasu byłam torturowana. Zadowolony z siebie Starscream stał przede mną z tym swoim wrednym uśmieszkiem i zadawał mi ból. Byłam podwieszona do sufitu elektromagnetycznymi kajdanami. 

-Nawet nie wiesz, ile czekałem na tą chwilę – zaśmiał się i przejechał pazurami po mojej klatce piersiowej – Przez ciebie straciłem stanowisko! Szacunek! Lord Megatron ma mnie za zdrajcę!

-A myli się? – zapytałam z lekkim uśmieszkiem.

-Skądże znowu. Kiedy tylko zginiesz, a stanie się to niedługo, odzyskam swoje stanowisko. Potem to ja będę władał Ziemią. Obalę Megatrona i przejmę władzę nad wszystkimi Decepticonami!

-Oj Scream, nie uczysz się na błędach. Megatrona nie da się tak łatwo obalić.

-Jeszcze zobaczymy – con uderzył mnie w twarz, a z mojej wargi wypłynął energon.

-Powiedz, on nie wie, że tu jesteś?

-Nie ma pojęcia, ale uwierz mi, nie zatęskni za tobą. Kiedy już cię zabiję, będzie mi dziękował!

Starscream wydłużył swoje pazury i zbliżył je do mojej iskry. Kiedy już miał zadać cios ostateczny, ktoś przestrzelił jego iskrę. Przez wielką dziurę mogłam dostrzec Megatrona, jeszcze celującego w niego swoją bronią.  Scream padł na ziemię, a Lord Decepticonów podszedł do mnie. 

-Nie myśl, że ci będę dziękować – powiedziałam całkiem bez uczuć.

-Wiem.

-Dlaczego to zrobiłeś?

-Ciągle jesteś mi potrzebna. Po prostu potrzebujesz pomocy.

-Nie zmusisz mnie do niczego więcej. Wolę zginąć niż znów mieć w żyłach mroczny energon!

-Nie masz wyboru – wtem do pomieszczenia wszedł Shockwave, w rękach trzymając po jednej strzykawce wypełnionej fioletowym płynem.

-Trzymaj się ode mnie z daleka! – wołałam zdesperowana, ale nikt nie zwracał na mnie uwagi.

Con pierw podał mi pierwszą dawkę, a zaraz potem następną. W jednej sekundzie cały świat zawirował. Zrobiłam się strasznie senna, a zaraz potem, straciłam przytomność.

 

Narracja trzecio osobowa

Bulkhead okładał pięściami ledwo przytomnego Breakdowna. Oba boty walczyły już dość długo, ale Autobot miał wyraźną przewagę. Zdołał powalić przeciwnika i był bliski pokonania go. Bumblebee w tym czasie unikał ciosów „elektryczną laską” Knock Out’a. Decept był całkiem dobry w posługiwaniu się nią. W końcu żółty bot miał dosyć uników. Mimo bólu złapał jego broń, pociągnął ją do siebie, a następnie przywalił conowi prosto w twarz. Ten upadł i od razu zaczął rozmasowywać obolałe miejsce. Bee chciał go znokautować, ale ten zaczął machać rękami by tego nie robił.

-Ja już dawno chciałem rzucić tą robotę! – wrzeszczał na całą Dark Mount

-Knock Out, zachowaj trochę godności – powiedział ostatkami sił Breakdown, zanim nie stracił przytomności.

-Przysięgam, że chciałem zmienić strony! Miałem nadzieję, że ja i Trinity uciekniemy, ale potem Megatron podał jej więcej mrocznego energonu i jeszcze więcej i ona już nie była sobą. A teraz on ją złapał i chce jej podać poczwórną dawkę! Błagam was, nie zarysujcie mi lakieru!

Oba Autoboty przysłuchiwały się mu uważnie. Jeśli to co mówił było prawdą, to Ellie miała niezłe kłopoty.

-Skontaktuję się z Optimusem – zaproponował Bulkhead, po czym dokładnie tak postąpił – Halo, Optimusie? – nikt nic nie odpowiedział – Niech to złom! Znów nas zakłócają! Bee, musisz go znaleźć i przekazać to, co ten palant nam powiedział.

Bumblebee pokiwał porozumiewawczo głową, po czym ruszył przed siebie w poszukiwaniu Optimusa.

-Nie uważam się za palanta – powiedział oburzony Knock Out, kiedy już podniósł się z podłogi.

-Cicho bądź i przydaj się na coś. Spróbuj przywrócić nam łączność.

-Już się robi.

***

Optimus zdołał przeszukać większość Dark Mount, na próżno. Nigdzie nie było nawet śladu Megatrona czy chociaż Ellie. Martwił się, bo Lord Decepticonów nigdy nie unikał walki. Musiał być zajęty czymś innym, a to dobrze nie zwiastowało. Prime zaczynał myśleć, że Megatrona w ogóle tu nie ma, ale szybko rozwiał to przypuszczenie, gdy zastał go w jednej z cel. Przeraził się, bo do sufitu była podwieszona nieprzytomna Ellie.

-Coś ty jej zrobił Megatronie?! – ryknął, jednocześnie celując w Decepticona blasterem – Masz ją uwolnić!

-Nie wydaje mi się, Optimusie! Trinity jest moja i ty mi jej nie odbierzesz! Jesteśmy ze sobą połączeni!

-O tym się jeszcze przekonamy.

Optimus zmienił blaster na ostrze i ruszył na Megatrona. Ten z łatwością odparł atak. Rozpoczęła się bitwa szermierska między przywódcami obu frakcji. Shockwave w między czasie monitorował Trinity. Już dawno powinna się obudzić. Martwiło go, ale przypuszczał, że to przez zwiększoną dawkę mrocznego energonu. Powtarzał sobie, że to logiczne, ale nie mógł mieć pewności.

Megatron odepchnął Optimusa tak mocno, że ten odbił się od ściany. W ostatniej chwili powstrzymał ostrze Lidera Decepticonów od spotkania z jego szyją. Odparł atak, a następnie kopnął Megatrona w brzuch. Lord nie poddał się tak łatwo. Pobiegł prosto na Prime’a, rzucił się na niego i oboje przelecieli przez ścianę. Znaleźli się na korytarzu i walka trwała dalej.

Bumblebee udało się namierzyć Optimusa, w dużej mierze dzięki Knock Out’owi i był już bardzo blisko jego położenia. Wbiegł do jednej z cel, akurat kiedy Prime i Megatron przelatywali przez ścianę. Żółty zwiadowca przyjrzał się otoczeniu. Nieprzytomna Ellie, Shockwave sprawdzający jej stan, martwy Starscream na podłodze. „Co tu się stało”, pomyślał. Wtem Shockwave wycelował w niego swoim dziełkiem naramiennym. Bot odskoczył i cudem uniknął postrzału. Sam zaczął strzelać w niego z blastera, a pociski nawet go nie drasnęły. Ostatecznie wyłączył broń, podbiegł do niego i strzelił dosyć mocnego kopniaka w twarz. Naukowiec schylił się pod wypływem bólu, ale już po chwili złapał zwiadowcę i rzucił nim o ścianę. Bot odbił się od niej i upadł na ziemię, a wtedy Shockwave przystawił mu działo do iskry. Pewnie byłoby po nim, gdyby nie Optimus, który rzucił Megatrona prosto na jego naukowca. Nie czekając podbiegł do niego, złapał go za rękę i rzucił nim jak najmocniej o ścianę. Szybko podbiegł do niego i nie pozwalając mu upaść zaczął okładać go pięściami. Decepticon nie miał się nawet jak obronić. Shockwave zaczął się podnosić, ale Bumblebee wybił się i kopnął go w głowę tak mocno, że stracił przytomność.

***

Arcee, Smokescreen, Cliffjumper oraz buntownicy byli coraz bliżej głównej sali Dark Mount. Wojska wroga wycofywały się, ale zawsze mogły nadejść posiłki. Jackie miał nadzieję, że jeśli uda się im przedostać do głównego komputera, może za jednym razem uwolnią wszystkich ludzi z obozów, a przy jeszcze większym szczęściu poinformują resztę deceptów, że sytuacja została opanowana. To by poprawiło całą sytuację, ale będą potrzebować dobrego informatyka.

Po kilkunastu minicyklach udało się im dostać do głównego pomieszczenia. Załatwili straże, a zaraz potem mostem ziemnym ściągnęli Rafaela, Miko i Jacka. Chłopak zaczął wypełniać swoje zadanie, a jego przyjaciele go osłaniali. Miko była nieco zdenerwowana, bo miała nadzieję, że spotka się w końcu z Ellie. Jack natomiast zachowywał całkowity spokój.

Wtem do pokoju wszedł Soundwave. Wszyscy wycelowali w niego swoją broń, a on nawet nie zareagował. Smokescreen nie chciał czekać, nie miał tego w zwyczaju. Strzelił blasterem prosto w niego, ale con bez twarzy zrobił idealny unik. Potem już wszyscy otworzyli ogień. Przed Decepticonem pojawił się most, do którego wpadły wszystkie pociski. Nim buntownicy zdążyli się zorientować kolejny portal pojawił się tuż nad nimi. To była rzeź. Ludzie zabili się swoją własną bronią. Pociski z blasterów trafiały ich i doszczętnie paliły. Autoboty nie mogły nic zrobić. W sekundzie zostały bez wsparcia.

-Zapłacisz za to! – ryknęła Arcee.

Fembotka przeskoczyła nad mostem i rzuciła się na niego. Soundwave jednak zręcznie odepchnął ją do mostu. Cee nie wylądowała z powrotem w Dark Mount.

-Gdzie ona jest?! – Cliff uruchomił blastery i przystawił mu je do iskry – Gadaj!

Soundwave zdołał oszukać także Cliffjumper’a. Otworzył most dokładnie pod nim i Autobot zniknął w portalu. Decepticon został sam na sam ze Smokescreen’em.

***

Walka pomiędzy Optimusem i Megatronem dobiegała końca. Bumblebee starał się obudzić Ellie, ale na próżno. Prime przejechał ostrzem po nodze Megatrona, a ten upadł na ziemię. Oboje byli zmęczeni walką, ale jednak, Optimus wygrał. Lider Autobotów przystawił mu miecz do gardła i już miał zadać ostateczny cios, kiedy usłyszał w głowie znany mu głos.

-Optimusie… - to był głos Ellie. Odwrócił się w stronę fembotki, ale ona nadal spała. Zwrócił uwagę na Bumblebee, który leżał nieprzytomny na podłodze – Kim jestem? Na to pytanie odpowiedź już znam. Nie jestem Ellie, nie jestem Trinity, lecz Night. Tak, to ja.

Wtem oczy fembotki otworzyły się. Ciemnofioletowe, wrogie, rządne krwi, a na jej twarzy malował się złowrogi uśmiech. To…to już nie była ona…już nie…
 
Hej, hej, hello :D Co tam myślicie o rozdziale? Dajcie znać w komentarzach, a przy okazji, pamiętacie taki nasz mini konkurs? Żeby odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego Ellie postanowiła nazwać się Trinity? Możecie już zacząć nad tym główkować, bo od teraz, z rozdziału na rozdział odpowiedź będzie coraz bardziej oczywista... Jeśli macie już jakieś przypuszczenia, piszcie w komentarzach ;-)
Pozdrawiam i do przeczytania ;-)
***Niki***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz