sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział XVII - Ścieżka zagłady


Czy chcesz, czy chcesz
Pod drzewem skryć się też?
W naszyjniku ze sznura u boku mego nie czekaj pomocy.
Dziwnie już tutaj bywało,
Nie dziwniej więc by się stało,
Gdybyśmy się spotkali pod wisielców drzewem o północy.

Suzanne Collins

2 sierpień 2015 rok.

Widzę ją w snach. Widzę, jak ją zabierają. To okropne uczucie. Chciałbym, żeby to mnie Megatron zabrał. Mógłby mnie torturować, zabić, ale Ellie byłaby bezpieczna. Optimus mówi, że nie mogę się obwiniać. Nie mogę też jej jednak szukać, więc co mogę zrobić?

Skończyliśmy remont nowej bazy. Silas, który został nowym przywódcą Ruchu Oporu dostarczył nam kilka komputerów. Widzi w nas jedyną szanse na ocalenie Ziemi. Może i nią jesteśmy, ale Decepticonów jest dużo więcej. Niby jak mamy ich pokonać? Nadzieję pokładam w Optimusie. Jeśli zabije Megatrona możliwe, że cony się wycofają. Gorsza opcja jest taka, że Starscream zajmie jego miejsce.

***

Po południu zostaliśmy poproszeni o pomoc. Jeden oddział buntowników nie dotarł do nowej bazy. Zostali zaatakowani przez decepty. Zebraliśmy się przed mostem, a Ratchet go otworzył. Kiedy Optimus wydał rozkaz  bazę. transformowaliśmy się i przejechaliśmy na drugą stronę. Było zimno. Wokoło był tylko lód. No i oczywiście jakieś trzydzieści conów atakujących ludzi. Szybko zmieniliśmy formę i zaatakowaliśmy przeciwnika. Buntownicy mieli sporo borni, ale to były zwykłe pistolety. Nie mogły przebić się przez ich pancerz. Przydałaby im się nowa broń.

Kątem oka zauważyłem fembotkę. Trzy pary odnóża wskazywały, że to Airachnid. Przyglądała się walce, a sama nic nie robiła. Szybko się zorientowałem, że nie tylko ja ją zauważyłem. Arcee biegła prosto w stronę pajęczycy. Słyszałem, że mają na pieńku, ale to chyba coś poważniejszego. W pierwszej chwili chciałem jej pomóc, ale ktoś kopnął mnie prosto w brzuch. Upadłem na ziemię i rozejrzałem się w poszukiwaniu przeciwnika. Stał kilka metrów przede mną. Był mniej więcej wysokości Optimusa i miał niebieski lakier z żółtymi dodatkami. Wiedziałem kim jest. Dreadwing. Podczas wojny dwaj bliźniacy dostali rozkaz zabicia Optimusa. Nie wiedzieć dlaczego rozkaz zmieniono, a o braciach nikt nigdy więcej nie usłyszał. Aż do teraz.

-Jak przeżyliście wybuch bazy?! – zaczął iść w moją stronę. Powoli się podniosłem – Skąd wiedzieliście o ataku?! – a jednak, cony zniszczyły bazę. Prime miał rację – Chcieliście się zemścić zabijając mojego brata?!

-Nie mam pojęcia o czym mówisz.

-Przestań kłamać!

Dreadwind próbował mnie kopnąć w twarz, ale zrobiłem unik. Decept wyciągnął długi miecz i próbował mnie poszatkować. Ciosy były dokładne i ciężkie do ominięcia. Uruchomiłem blaster i zacząłem w niego strzelać. Oberwał kilka razy, ale nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Niespodziewanie kopnął mnie z rozpędu w brzuch.  Odleciałem dosyć daleko i uderzyłem o lodową górę. Zanim zdążyłem odzyskać pełną świadomość Dreadwing był już przede mną. Zamachnął się i już miał zgasić moją iskrę, kiedy jego miecz powstrzymało ostrze Optimusa.

 

Oczami Optimusa

W ostatniej chwili udało mi się zatrzymać ostrze. Odepchnąłem je i rzuciłem się na Dreadwinga. Rozpoczęliśmy pojedynek szermierski.

-To ty zabiłeś mojego brata, przyznaj się!

-Kiedy ostatni raz go widziałem jeszcze żył – Decepticon na chwilę zaprzestał walki, cofnął się o kilka kroków i spojrzał na mnie.

-Jak dostaliście się na Dark Mount? Kto was wprowadził? – najwyraźniej Dreadwing został oszukany. Dobrze wiem, że nikt z mojego zespołu nie wtargnął do fortecy Megatrona i na pewno nie… Chyba, że…

-Megatron powiedział ci, ze to Autoboty zabiły Skyquake’a? To nie prawda! Przysięgam ci, twój lider cię okłamał.

-Łżesz! – przeciwnik wyciągnął swój „pistolet maszynowy” i zaczął we mnie strzelać. Musiałem uciec przed pociskami, gdyż ich siła była zbyt wielka. Szybko uruchomiłem blastery i również zacząłem w niego strzelać.

Nagle, tuż między nas spadło martwe ciało. Fembotka leżała z odciętą głową i jedną parą swoich odnóży. Dreadwing przerwał ogień i zwołał Decepticony do odwrotu. Zabrał ciało pajęczycy, a następnie zniknął w moście ziemnym.

 

Oczami Arcee

Airachnid nie spodziewała się mojego ataku. Rzuciłam się na nią i razem spadłyśmy do niewielkie dziury. Uruchomiłam blastery i zaczęłam w nią strzelać. Oczywiście robiła szybkie i dokładne uniki.

 -Teraz twoim partnerem jest Cliffjumper, tak? Obiecuję ci, że kiedy z tobą skończę wyrwę mu iskrę. Dokładnie tak jak zrobiłam to Tailgate’owi.

-Zamilcz! – uruchomiłam ostrza naramienne i rozpoczęłam pojedynek.

Pajęczyca odpychała ataki jedną parą swoich odnóży, ale ciosy zadawałam z wielką siłą. W końcu nie udało jej się dostatecznie mocno odeprzeć ataku. Odcięłam parę jej odnóży. Zacisnęła pięści i wystrzeliła we mnie swoją pajęczyną.  Niestety trafiła mnie w rękę, która momentalnie przykleiła się do ziemi. Przecięłam lepką pajęczynę ostrzem i wznowiłam atak. Airachnid była zmuszona zmienić formę i odpieranie ataków nie przychodziło jej z taką łatwością. Niespodziewanie złapała mnie za ręce i rzuciła mną o lodową ścianę. Podniosłam się, ale wtedy ona przykleiła mnie do niej swoją pajęczyną. Nie mogłam się ruszyć od pasa w górę.

-W końcu któraś z nas musiała opuścić ten świat – pajęczyca zbliżyła się do mnie – Nie martw się. Przynajmniej połączysz się z dawnym partnerem – ostrzami udało mi się prawie przeciąć pajęczynę.

-Aż tak mi się nie śpieszy! – kopnęłam Airachnid z całej siły, a ona uderzyła plecami o lód. Uwolniłam się i zaczęłam biec w jej stronę.

Nim zdążyła zorientować się w sytuacji podskoczyłam i odcięłam jej głowę. Pozostały tułów kopnęłam tak, że wyleciał z dziury. Głowę Airachnid zostawiłam, by zamarzła na wieki. Opuściłam dziurę, a kiedy dotarłam na pole walki, nie zastałam tam żadnego cona. Jedyne co zobaczyłam, to zamykający się most ziemny.

Podeszłam do Optimusa. Pierw spojrzał na mnie nieco wrogo. Pewnie chciał mi dać do zrozumienia, że nie powinnam sama z nią walczyć. Później jednak westchnął i kazał nam pomóc buntownikom dotrzeć do nowej bazy. Dla bezpieczeństwa użyliśmy mostu. 

Kiedy już wszyscy zostali przeniesieni do nowej kryjówki, Ratchet sprawdził, czy mróz nam nie zaszkodził. Nie za dobrze bowiem działa na Cybertronian. Dlatego Decepticony nie mają żadnej strażnicy w tamtych okolicach.

-Arcee – odezwał się Prime i położył rękę na moim ramieniu – Wiem, że pragnęłaś zemsty na Airachnid, ale nie powinnaś walczyć z nią sama – wiedziałam, że tak będzie – Miałaś dużo szczęścia.

-Pokonałam ją Optimusie. Pomniejszyłam wojska Megatrona, czy nie powinniśmy się cieszyć – bot spuścił głowę – Dziwię ci się, że po tylu eonach wojny zabijanie uważasz za ostateczność.

-Nie powinniśmy się kierować ścieżką zagłady, a pokoju.

-Pokój nigdy nie był jedną z opcji – odeszłam od Optimusa. Nie miałam ochoty wysłuchiwać kolejnych wykładów. Dobrze zrobiłam, byłam tego pewna. Skierowałam się do nowej sali treningowej. Chociaż tam będę miała spokój.

 

Oczami Optimusa

Po udanej misji każdy Autobot zajął się swoimi sprawami. Arcee poszła poćwiczyć. Bulkhead i Wheiljack postanowili poduczyć Miko walki wręcz. Bumblebee i Raf pojechali na przejażdżkę, a Cliffjumper i Jack poszli porozmawiać. Jedynie Smokescreen został sam. Ciągle miał sobie za złe, że nie zdołał uratować Ellie. Wiedziałem, że wkrótce musimy ją odbić. Choć miałem przeczucie, że tak naprawdę nie potrzebuje naszej pomocy.

Podszedłem do Ratcheta, który przeglądał właśnie jakieś plany Decepticonów. Miałem się odezwać, ale bot mnie uprzedził.

-Ellie przesłała je Ruchowi, kiedy wtargnęła z dzieciakami do strażnicy w Waszyngtonie. Teraz buntownicy przesłali je nam. To plany przebudowy Ziemi. Za jakiś rok cała planeta będzie przypominać Cybertron. Tak jak podejrzewałeś, Megatron chce zmienić ludzi w Transformery. Pierw pomogą mu w budowie nowego Cybertronu, a później zasilą szeregi jego armii.

-Jestem prawie pewien, ze Lord Decepticonów nie poprzestanie na władzy jedynie na Ziemi. Będzie chciał podbić kolejne światy.

-Z tak wielką armią, nie będzie miał z tym problemu – Ratchet zamknął plany i odwrócił się w moją stronę – Myślisz o Ellie, prawda?

-Cały czas. Dreadwing powiedział mi, że jego brat nie żyje. Megatron wmówił mu, że to my wtargnęliśmy na Dark Mount i go zamordowaliśmy.

-Co podejrzewasz?

-Obawiam się, że to Ellie go zabiła. Całkiem możliwe, że Megatron w jakiś sposób przekonał ją, by zasiliła szeregi Decepticonów.

-I zabicie Skyquake’a miało być jakimś testem? Optimusie, to niedorzeczne – bot spuścił głowę.

-Ja też nie chcę w to wierzyć, ale musimy dopuścić taką ewentualność. Odbijemy Ellie już wkrótce. Wtedy przekonamy się, czy nadal jest jedną z nas.

 

Oczami Megatrona

Patrzyłem, jak leży nieprzytomna. Woleliśmy nie ryzykować i podać jej mroczny energon, kiedy będzie spała. W napadzie agresji mogłaby kogoś zaatakować, albo nawet zranić sama siebie. Chwyciłem za jej dłoń i delikatnie pocałowałem. Trinity była dla mnie córką, której nigdy nie miałem. Była idealna. Puściłem jej rękę i spojrzałem na twarz. Była spokojna, a usta nawet trochę uśmiechnięte.

-Lada moment powinna się obudzić – odezwał się Shockwave – Podałem jej najmniejszą dawkę mrocznego energonu, tak jak ostatnio. Jej organizm będzie się przyzwyczajał do nowego paliwa, więc logiczne by było zwiększyć dawkę.

-Następnym razem podasz jej podwójną. Będzie wtedy bardziej podatna na sugestie?

-Dużo bardziej. Wystarczy jedno twoje słowo, Lordzie Megatronie, jeden rozkaz, a ona z pewnością go wykona.

Tak. Jest idealna. Delikatnie przejechałem palcem po jej policzku. Niespodziewanie jej oczy otworzyły się. Nie odrywałem od niej wzroku, tak jak ona ode mnie. Była piękna, a jej oczy… Jej oczy lśniły niczym fioletowy księżyc…

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz