Są dwa typy
bólu. Jeden cię krzywdzi, a drugi zmienia.
25 lipiec
2015 rok.
Jestem na
terenie wroga. Przynajmniej ja tak uważam. Każdy Decepticon próbuje mi wmówić,
że jestem jedną z nich. Co prawda mogę poruszać się po całym Dark Mount, ale
gdziekolwiek się nie obejrzę, ktoś akurat patrzy w moją stronę. Jestem pod
ciągłym nadzorem, ciągłą obserwacją.
Chciałabym
jakoś wezwać Autoboty, ale w obecnej sytuacji jest to niemożliwe. Ma jednak ona swoje dobre strony. Jeśli
Megatron wystarczająco mi zaufa, będę mogła korzystać z komputerów. Wyślę dane
Autobotom, a przy okazji dam znać, że nic mi nie jest. Muszę jednak udawać, że
ufam Decepticonom i jestem im oddana.
Udało mi się
poznać ważniejszych pomagierów Megatrona. Skyquake, którego pokonał Optimus to
brat bliźniak Dreadwinga. Cony są identyczne w budowie, ale Dreadwing ma
niebiesko – żółty lakier. Airachnid jest sadystką i to ona głównie torturuje
więźniów, aczkolwiek ostatnio ochraniała obóz pracy w Moskwie. Knock Out to
główny medyk conów. Zdążyłam zauważyć, że ma niezłego hopla na punkcie swojego
lakieru. Jest też strasznie arogancki. Ma pomocnika, Breakdowna. On natomiast
ma niebieską zbroję i lepiej sprawdziłby się w roli ochroniarza. Shockwave jest
strasznie poważny i prawie w każdym zdaniu używa słowa „logiczne”. To strasznie
denerwujące. Choć i tak nie pobije Soundwave’a. Ten decept nie mówi w ogóle i
jest jeszcze poważniejszy. To on najczęściej mnie pilnuje. Jest też oczywiście
komandor Decepticonów, Starscream, którego najchętniej bym wykończyła. Niestety
od mojego przybycia, nie spotkałam go na Dark Mount. Scream jest kłamliwy i
wredny, z tego co powiedział mi Knock Out. Było to, kiedy sprawdzał mój stan
zdrowia. Strasznie zaczął wtedy na niego narzekać. Było mi trochę dziwnie, ale
mogłam z nim normalnie porozmawiać. On nie zachowuje się jak normalny con.
Dostrzegłam w nim dobro. Szkoda, że on sam tego nie widzi.
***
Przechadzałam
się korytarzami mając nadzieję, że uda mi się dostać do jakiegoś komputera.
Niestety ktoś co chwila za mną podążał. To robiło się denerwujące.
Przyśpieszyłam kroku i skręciłam w kolejny korytarz, przy okazji wpadając na
Soundwave’a.
-Sorki –
super, moje „maniery” wzięły górę. Con oczywiście nie odezwał się, ale pokazał
obraz Megatrona i palcem wskazał na jego pokój. Dał mi tym wyraźnie do
zrozumienia, że dowódca chce mnie widzieć – Już idę.
Poszliśmy w
swoje strony. Drzwi do komnaty Megatrona znajdowały się na końcu korytarza.
Szłam wolno, bo w cale nie śpieszyło mi się na spotkanie. W końcu jednak
dotarłam na miejsce. Chciałam zapukać, ale gdy tylko moja ręka zbliżyła się do
drzwi, one same się otworzyły. Zalety bycia Transformerem. Weszłam do środka i
rozejrzałam się dookoła. W rogu stała kapsuła sypialna, a na środku coś
przypominające tron. W pomieszczeniu nie było nic więcej. Megatron stał
naprzeciwko mnie i nie spuszczał ze mnie wzroku. Podeszłam bliżej niego i
skrzyżowałam ręce na piersi.
-Chciałeś
mnie widzieć?
-Owszem.
Chcę ci się o coś zapytać.
-Wal śmiało
– czy ja muszę być tak bezczelna?
-Z tego co
wiem, kiedy moi…nasi żołnierze, – poprawił się – zabierali cię na Dark Mount,
nie byłaś sama. Kto był z tobą? – już ty dobrze wiesz kto. Pewnie sam kazałeś
Scream’owi go zabić.
-Smokescreen,
mój partner.
-Co zrobił,
kiedy cię zabierali? Próbował ratować?
-Nie zgrywaj
niewiniątka! – uniosłam się i pokazała palcem na Megatrona – Sam kazałeś
Starscream’owi go zabić! – lider Decepticonów był zdziwiony moim oskarżeniem. A
może po prostu udawał, sama nie wiem.
-Nie wydałem
takiego rozkazu. Statrscream miał cię tu przyprowadzić, tylko tyle. Zrobił to
samowolnie.
-I jeszcze
tego pożałuje – powiedziałam dosyć cicho, ale jestem pewna, że con to usłyszał.
-Chcesz się
na nim zemścić – spojrzałam na niego podejrzliwie.
-To chyba
jasne – zaśmiał się.
-Stara,
dobra Vendetta zawsze się sprawdza. Jeśli tak bardzo pragniesz zemsty, zabij go
– Megatron wskazał na drzwi i w tym samym momencie w progu pojawił się Scream.
Wszedł do pokoju śmiało, ukłonił się i powitał nas. Zacisnęłam pięść. Miałam
taką ochotę wyrwać mu iskrę.
-Wzywałeś
mnie, panie?
-Owszem
Starscream. Trinity mówi, że zabiłeś Smokescreen’a. Czy to prawda? – komandor
zaśmiał się.
-Wykończyłem
go, przerobiłem na złom – tego było już za wiele. Uruchomiłam ostrze i
przystawiłam mu je do gardła. W jego oczach pojawił się strach – Panie!
-Zabiłeś go
bez skrupułów, choć był bezbronny.
-Nie bierz
tego tak do siebie – Starscream mówił cieńszym głosem – Jesteśmy po tej samej
stronie.
-Tak
myślisz? – jego oczy otworzyły się jeszcze szerzej. Miałam kamienną twarz.
-Nie
powstrzymuj się – odezwał się Megatron – Zasłużył sobie.
-Panie?!
-Pragniesz
zemsty, więc go wykończ.
-Panie! –
Scream błagał. Dobrze wiedziałam, że Lord Decepticonów chce mnie podpuścić. Nie
miałam zamiaru mu ulec. Opuściłam dłoń i schowałam ostrze.
-Bardziej
się nam przydasz żywy – con upadł na kolana.
-Dzięki ci!
– miałam wrażenie, że zaraz zacznie mnie całować po nogach.
-Możesz już
iść Starscream – zwrócił się do niego lider – Nie jesteś mi już potrzebny.
-Tak jest,
panie – decept wyszedł, a Megatron położył dłoń na moim ramieniu.
-Przesłyszałem
się, czy powiedziałaś „nam”? – to było to. Uwierzył, że jestem jedną z nich.
Uśmiechnęłam się wrednie, a Lord odwzajemnił uśmiech – Witam cię w szeregach
Decepticonów.
Oczami
Optimusa
Od trzech
megacykli planujemy wtargnięcie na Dark Mount. Musimy jak najszybciej odzyskać
Ellie. Nie mamy pojęcia, co Megatron jej zrobił. Smokescreen wrócił do zdrowia,
ale jest strasznie zdenerwowany. Nic dziwnego, Ellie jest jego partnerką.
Musimy jednak zachować zdrowe umysły. Wróg może tak naprawdę zaatakować w
każdej chwili. Tak naprawdę dziwię się, że jeszcze tego nie zrobił. W końcu zna
położenie naszej bazy. Chyba, ze Fowler jeszcze nie przekazał tej informacji.
Niespodziewanie
odezwał się czujnik energonu. Wszyscy podeszliśmy do ekranu komputera.
-Cony? –
zapytała Arcee.
-Energon –
odpowiedział jej Ratchet – Decepticony pewnie znalazły kolejne złoże i
rozpoczęły wykopaliska. Nie powinniśmy zmarnować takiej szansy.
-Zgodzę się
z tobą przyjacielu. Autoboty, przygotować się do podróży! - Ustawiliśmy się
przed mostem. Medyk wpisał współrzędne, a następnie uruchomił urządzenie –
Transformacja i jazda!
Zmieniliśmy
formy i przejechaliśmy przez portal. Znaleźliśmy się na jakiejś pustyni.
Decepticony wydobywały z ziemi energon. Niebieskie kryształy były zakopane pod
grupą warstwą skały przysypanej piachem. Podeszliśmy trochę bliżej tak, by wróg
nas nie dostrzegł. Większość conów była
zwykłymi górnikami. Jeden jednak wyraźnie nadzorował prace. Był od nich większy
i miał niebieski lakier. Nie znałem jego imienia, ale zauważyłem, że Bulkhead
nie spuszcza z niego wzroku.
-Breakdown –
bot zmierzył go wzrokiem i zacisnął pięść
- Zajmę się nim Optimusie.
-Nie walcz w
gniewie Bulkhead. W ten sposób narazisz się na porażkę.
-Z nim nie
da się walczyć w spokoju.
-Po prostu
postaraj się zachować czysty umysł – bot spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Nie
każdy rozumie moje przekazy – Autoboty, do walki!
Ruszyliśmy
na Decepticony. Zielony bot oczywiście od razu rzucił się na rywala. Ja i
reszta skupiliśmy się na zniszczeniu robotników. Posiłki mogły lada moment
nadlecieć więc Cliffjumper i Smokescreen rozpoczęli załadunek energonu. Ja,
Arcee, Wheiljack i Bumblebee powstrzymywaliśmy w tym czasie Decepticony. Kątem
oka widziałem, jak Bulkhead siłuje się z Breakdown’em. Mieli równe szanse na
wygraną.
Po jakiś
pięciu minicyklach wszyscy górnicy zostali zniszczeni, a energon załadowany.
Pojedynek Bulkheada i Breakdowna nadal trwał, ale Autobot miał znaczną
przewagę. Swoją kolczastą kulą uderzył wroga prosto w głowę, a ten upadł.
Szybko podniósł się, a zaraz za nim pojawił się most ziemny.
-Wracaj tu
tchórzu! – zawołał zielony bot, ale on tylko uśmiechnął się wrednie i zniknął w
portalu. My też powinniśmy już wracać do bazy. Posiłku Decepticonów są w
drodze.
-Autoboty,
do mostu – wszyscy wbiegliśmy do portalu, który zaraz za nami się zamknął.
Misja zakończyła się sukcesem.
W bazie
Ratchet od razu zajął się składowaniem paliwa. Wszyscy cieszyli się zwycięstwa,
zwłaszcza Bulkhead. Jedynie Smokescreen siedział cicho i nad czymś rozmyślał.
Podszedłem do niego i położyłem rękę na ramieniu.
-Martwisz
się o nią, rozumiem, ale musisz skupiać się na misjach. Inaczej stracisz życie.
-Skupiam się
Optimusie, ale to moja wina, że jest w rękach Megatrona. Powinien cię wtedy
zawiadomić, albo po prostu nie pozwolić jej jechać.
-Obwiniając
siebie nic nie wskórasz. Jest nas mało, a Meagatron się nas spodziewa więc
musimy lepiej się przygotować nim wtargniemy do Dark Mount. Buntownicy uciekli,
a całkiem możliwe jest, że nasza baza jest obserwowana. Dlatego powinniśmy
poszukać nowej – w tej samej chwili do głównego pomieszczenia weszły dzieciaki.
Przywitały się z partnerami, a potem odezwała się Miko.
-Czy wiadomo
coś o Ellie? – pokiwałem przecząco głową, a dziewczyna spuściła wzrok. Wróciła
do Bulkheada, a ten spróbował ją pocieszyć opowiadając szczegóły dzisiejszego
pojedynku. Dobrze wiedziałem, że każdy z nas martwi się o Ellie. Po prostu
niektórzy lepiej to ukrywają.
Świetny rozdział! Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Ps. Wszystkiego najlepszego <3
Dziękuję bardzo <3 :D :-)
UsuńScream błagający o życie xD Opis tego momentu i wyobrażenie zawsze mnie rozbrajają =P
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszą część ! I wszystkiego najlepszego z okazji urodzin ;)
Dziękuję Ci bardzo :-) <3 :D
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim wszystkiego najlepszego trochę spóźnione ale szczere ;-) i naprawdę uwielbiam twojego bloga jest wspanialy~^^~
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3 :D :D :D :-) :-) :-) ;-) ;-) ;-) <3 <3 <3
Usuń