niedziela, 21 sierpnia 2016

Rozdział XXX - Powód, dla którego warto żyć


Pragnę gangstera
po to, żeby kochał mnie bardziej
niż mogli by inni
żeby zawsze mi przebaczał,
jeździł lub umierał ze mną
to jest właśnie to co robią gangsterzy

Jestem pojebana, Jestem czarna i niebieska
Jestem stworzona do tego, te całe wymyślanie
Znam sekrety, których nikt, nikt nie zna
Znam się na tym, ten pieprzony cienias
Nie chce kogoś, którego mogę zdobyć
Chce kogoś, z tajemnicami
Których nikt, nikt, nikt nie zna

Pragnę gangstera
żeby kochał mnie bardziej
niż mogli by inni
żeby zawsze mi przebaczał,
jeździł lub umierał ze mną
to jest właśnie to co robią gangsterzy

Moja dziwaczność jest na wolności
I biega, nad tobą
Proszę, zabierz mnie do miejsc, do których nikt, nikt by nie poszedł
Sprawiasz, że uczucia łączyły się
Sprawiasz, że zwisam z sufitu
podnosisz mnie wysoko, ledwo oddycham
Więc nie pozwól mi, nie pozwól mi, nie pozwól mi odejść

Pragnę gangstera
żeby kochał mnie bardziej
niż mogli by inni
żeby zawsze mi przebaczał,
jeździł lub umierał ze mną
to jest właśnie to, co robią gangsterzy

Kehlani – Gangsta

Kiedy dotarłyśmy na Salę Tronową, June miała okazję poznać resztę naszej drużyny. Wheiljack, Cliffjumper i dzieciaki wrócili z sali treningowej, a razem z nimi Smokescreen. Uznałam, że dobrze by było, jeśli przedstawię kobiecie całą trójkę naszych ludzkich przyjaciół. W końcu oni najlepiej wiedzą, że Decepticony już nie są takie same i gdyby kobieta miała jeszcze jakieś wątpliwości, oni powinni je szybko rozwiać.

Odstawiłam June na ziemię tak, aby mogła być na równi z całą trójką.

-June, a to są dzieciaki, bez których nasze zwycięstwo nie byłoby możliwe. Raf, Miko i Jack. Dzieciaki, poznajcie nową przywódczynię Ruchu oporu, June.

Raf przyjaźnie pomachał do ciemnowłosej, Miko uśmiechnęła się, za to Jack stał jak jakiś posąg i z niedowierzaniem wpatrywał się w kobietę. O dziwo i ona przyglądała mu się z uchylonymi ustami. Nie do końca wiedziałam co właściwie się dzieje, jak chyba każdy z nas.

W pewnej chwili June zbliżyła się do Jacka i delikatnie przejechała palcem po jego policzku. Z jej oczu zaczęły wypływać łzy. Usta chłopaka zaczęły drżeć.

-Ja… - jąkał się – Ja cię znam…

-Tak… Wiem… Ja ciebie też… - mówiła drżącym głosem – W końcu…matka…nigdy nie zapomina…

Ciemnowłosa rzuciła się młodzieńcowi na szyję, a on wtulił się w jej włosy. Ona była jego matką… Nie mogłam  to uwierzyć… Tyle lat Jack był pewien, że ona nie żyje, a tak naprawdę dzieliła ich tak mała odległość.

-Byłem pewien, że nie żyjesz – odezwał się chłopak, kiedy już matka wypuściła go z uścisku.

-Nie, nie, nie… Skarbie, przypomnij sobie – pogłaskała go po głowie – Gonili nas. Musieliśmy się rozdzielić. Miałeś wtedy tylko dziewięć lat, masz prawo tego nie pamiętać, ale…spróbuj – ciemnowłosy pokiwał głową – Kiedy już zgubiłam vechicony nie mogłam cię znaleźć i myślałam, że… Że cię straciłam. Ale miałam nadzieję. Wiedziałam, że jesteś silny i że dasz sobie radę. Dlatego czekałam. A potem poznałam Silasa i… - zawahała się – Zaprowadził mnie do buntowników, dał jedzenie, ubrania i miejsce do spania. Szukaliśmy cię razem, ale nigdzie nie mogliśmy znaleźć.

-To dlatego, że przez jakiś czas mieszkałem poza Waszyngotem. Ukrywałem się.

-Jack, tak mi przykro – mówiła ze wstydem – Powinnam była znaleźć cię wcześniej.

-To nic – chłopak pocałował ją w czoło – Dałem sobie radę. Najważniejsze, że teraz jesteśmy razem.

Kobieta wybuchła płaczem i ponownie rzuciła się w objęcia syna. Uśmiechnęłam się w duchu. To było wręcz magiczne. Widzieć pojednanie matki i syna to coś nie do opisania.

Nagle poczułam, jak ktoś chwyta mnie za dłoń. Dobrze wiedziałam, że to Smoke, dlatego przytuliłam się do niego, a on zaczął głaskać mnie po głowie. W takich chwilach zapominamy o całym świecie, zniszczonym i ciemnym, a myślimy jedynie o tym, jak dobrze jest mieć kogoś, kto cię kocha…

***

Teraz wszystko szło nadzwyczaj szybko. Veechicony sprzątały ulice z gruzów, Shockwave i Ratchet udoskonalali urządzenie, którym mieliśmy odrodzić roślinność na ziemi. Dziś po raz pierwszy od wielu lat zza chmur wyłoniło się słońce. Widok ten był chyba czymś najpiękniejszym co kiedykolwiek widziałam. Dla ludzi nie znaczył tylko nowego dnia, a światełko nadziei, za którym będą podążać.   

Dzieciaki wróciły razem z June do bazy buntowników, głownie dlatego, że w Wieży nie mieli nawet gdzie spać. Oczywiście ich odwiedzamy, w końcu większość z nas pomaga teraz w „sprzątaniu”. Po raz pierwszy od bardzo dawna zaczynam kochać nasz świat…

***

-Zrobiłaś naprawdę wiele – powiedział Smokescreen, głaskając mnie po policzku.

Leżeliśmy w górach, skąd najlepiej oglądało się nam wchody słońca, bo byliśmy najwyżej. Przychodziliśmy tu już od kilku tygodni, rozmawialiśmy, planowaliśmy, całowaliśmy się…

-Pochlebiasz mi, ale dzięki – cmoknęłam go w usta, ale on szybko przyciągnął mnie do siebie i złożył długi, namiętny pocałunek.

-Ludzie zawdzięczają ci więcej niż nam – kontynuował, a ja chichotałam się. Lubiłam, kiedy mnie chwalił – Gdyby nie ty, nigdy byśmy nie wygrali…

-Smoke, dajże spokój. To była zasługa nas wszystkich – położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Miałam wrażenie, że słyszę bicie jego iskry.

-Ale twoja w szczególności… I wiesz co, tak sobie myślałem…

-Myślałeś? Bolało? – zażartowałam sobie z niego, na co mech zaczął mnie łaskotać – No już, już dobra, poddaję się!

-Myślałem, że już nie jesteś im nic winna. Znaczy ludziom, Ziemi.

-Co chcesz przez to powiedzieć?

-To, że… Że wcale nie musimy tu zostawać – zdziwiłam się – Mamy cały arsenał statków, możemy wziąć jeden z nich i lecieć, gdzie tylko zechcemy. Mógłbym pokazać ci Cybertron.

-Smoke… Przecież nie możemy teraz zostawić naszych przyjaciół, naszej rodziny. Muszę dopilnować, by Decepticony miały na Ziemi swój dom, podobnie Autoboty. Nie możemy odejść, dopóki Ziemia nie będzie taka, jaka powinna być.

-Trinity, pomyśl – bot przeszedł z pozycji leżącej, do siedzącej, ja poszłam w jego ślady – Ludzie nam ufają, wszystkim. Decepticony są ci posłuszne, a Ziemia nie wróci do dawnego stanu rzeczy jeszcze przez jakiś czas. Mogłabyś powierzyć władzę Soundwave’owi, on by wszystkiego dopilnował.

-Ciekawe jak, na migi? 

-Coś by wymyślił – cicho westchnęłam.

-Dlaczego aż tak zależy ci na tym wyjeździe? Dlaczego akurat teraz, już?

-Bo ja… - urwał – Ja chciałbym wreszcie spędzić z tobą trochę czasu, sam na sam, bez Autobotów, bez Decepticonów i bez ludzi. Chciałbym żebyśmy zapomnieli o tym, co się tu dzieje, a skupili na nas… Trinity, kocham cię bardziej niż kogokolwiek innego, mógłbym oddać za ciebie życie, nigdy cię o nic nie proszę, ale teraz błagam… Wyjedźmy stąd…

Widzieć Smokescreen’a tak poważnego i tak zdesperowanego to…to strasznie dziwne uczucie. W jego optykach widziałam tą desperację, jak nigdy wcześniej. On naprawdę chciał opuścić Ziemię i muszę przyznać, że ten pomysł nie był aż taki zły… Polecielibyśmy tylko na kilka tygodni, Optimus i Wave na pewno wszystkim by się do tego czasu zajęli. W głębi iskry pragnęłam tego wyjazdu tak desperacko jak Smoke, ale byłam zbyt skupiona na naprawianiu błędów Megtrona, by zająć się swoimi potrzebami. Zapomniałam o moich marzeniach sprzed lat, o chęci ucieczki… Może już najwyższy czas zacząć te marzenia spełniać?

-Myślę…że to nie jest aż taki zły pomysł – optyki bota w momencie ożyły – Potrzebujemy chwili tylko dla siebie. No, może kilku chwil.

-Ty tak na serio? – zapytał z niedowierzaniem. Pokiwała twierdząco głową – Tak! – wrzasnął – Tak! Nawet nie wiesz jak się cieszę.

Smoke wziął mnie na ręce i zaczęliśmy się kręcić, śmiać, całować… Czułam się tak wspaniale… I tak mogą wyglądać nasze przyszłe tygodnie…

-Kocham cię – szepnęłam mu do ucha – I już czas najwyższy byśmy coś z tym uczuciem zrobili…

***

Staliśmy przed naszym statkiem, którym za moment mieliśmy wylecieć w nieznane. Muszę przyznać, że nawet nie musieliśmy się za bardzo prosić o zgodę na wylot. Boty same uznały, przyda się nam chwila przerwy. Optimus obiecał, że wszystkim się zajmie pod naszą nieobecność, podobnie Soundwave, a przynajmniej tak myślę…

Teraz już tylko zostało się nam pożegnać. Przytuliłam się do każdego po kolei i za każdym razem chciało mi się płakać, choć rozstawaliśmy się tylko na jakiś czas. Dużo ciężej było zachować powagę przy Miko, która ryczała jak jakaś syrena.

-Nie martw się – starałam się ją pocieszyć – Zanim się obejrzysz, wrócimy.

-Obiecujesz? – pokiwałam twierdząco głową.

Dziewczyna przytuliła się do mojego palca. Za każdym razem, gdy to robiła przypominałam sobie dzień, w którym po raz pierwszy się spotkałyśmy. Aż ciężko uwierzyć, że żadna z nas nie jest już dzieckiem…

Kiedy Smokescreen odpalał silniki, ja przyglądałam się mojej rodzinie za szybą, machałam do nich, a po moich policzkach spływały łzy. Już nie mogłam, nie chciałam się powstrzymywać. Ich sylwetki robiły się coraz mniejsze, aż w końcu całkiem zniknęły i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że właśnie opuszczamy atmosferę ziemską…

Muszę przyznać, że kosmos jest przepiękny… Ciemna przestrzeń wokół nas, pełna jasnych gwiazd, a w oddali słońce. Miałam wrażenie, że czuję bijące od niego ciepło, choć to niemożliwe.

Staliśmy z mechem, wpatrywaliśmy się przed siebie, przytulaliśmy. On opierał swoją brodę, o moją głowę, rękami obejmował mnie w talii. Milczeliśmy, cieszyliśmy się naszą wolnością, tak wyczekiwaną i mam nadzieję, że zasłużoną. Autopilot ustawiony był na Cybertron i lada moment mieliśmy wykonać skok, a to oznaczało, że będziemy musieli zapaść w stosunkowo niedługi sen… A kiedy się obudzimy, będziemy miliony mil od Ziemi, od rodziny i przyjaciół i wreszcie będziemy sami…

***

Cybetron… Wyglądał pięknie. Przypominał mi wielką iskrę, której częścią jest każde z nas i w pewnym stopniu ją upiększa oraz sprawia, że staje się bardziej wyjątkowa. Ale już na pierwszy rzut oka widać, że planeta jest zniszczona. Mama wrażenie, że jest dziurawa, a naokoło latają jej skrawki. A więc skoro teraz jest zniszczona, to jak piękna musiała być przed wojną?

-Gdyby nie Megatron, teraz Cybertron wyglądał by inaczej – powiedziałam, nie odrywając wzroku od planety.

-Zapewne tak – przyznał mi racje Smoke – Ale gdyby nie Megatron, nigdy byśmy się nie spotkali.

Spojrzałam na niego z uśmiechem i złożyłam na jego ustach długi i namiętny pocałunek. I rzeczywiście, gdyby nie Megaron, nigdy byśmy się nie spotkali… Pomimo wszystkich jego złych uczynków, błędów które popełnił i śmierci, które spowodował, byłam mu za to wszystko wdzięczna. Bo gdyby nie rozpoczął wojny, nigdy nie spotkałabym Smokescreen’a. A on jest moim największym szczęściem. Bez niego, moje życie nie byłoby takie same.

A więc Megatronie, jeśli mnie słyszysz, dziękuję ci. Dałeś mi powód, dla którego warto żyć…
 
Tak więc moi mili, to już jest koniec tej historii, mam nadzieję, że sie Wam podobała i że dacie mi o tym znać w komentarzu ;-) W ostatnim poście pisałał, że nie jestem pewna, czy następnym blogiem, który założę będzie opowiadanie o Transformersach, a dokłądniej kontynuacja Blackstar. Teraz jestem już niestety pewna, że ta historia nie jest do końća taka, jaka chciałabym, żeby była i że muszę nad nią jeszcze trochę popracować. Kolejnym blogiem, jaki założę, będzie kontynuacja serialu Tajemniczy Sobotowie, niegdyć emitowana na Cartoon Network. Tych, którzy są zainteresowani proszę, by zajrzeli na tego bloga na początku września, podam link do nowego bloga i szybkie streszczenie. A tych, którzy nie znali tego serialu, także zapraszam, może uda mi się Was do niego przekonać :-)
No, na dziś to tyle :-) Dziękuję Wam, że ze mną byliście, wspieraliście i cierpliwie czekaliście na następne rozdziały :D Pozdrawiam i mam nadzieję, że do    przeczytania ;-)
***Niki***

4 komentarze:

  1. O tajemniczych Sobotach słyszałam. Kiedyś przewinęło mi się parę odcinków ale za nich nie pamietam fabuły. Cóż...Widzę,że wystawiasz mnie na próbę ale poczekam na drugą część Blakstar. A i to ja Superhero tylko z innego konta piszę xd. Ja wciąż czekam na special z Elitą i Optimusem oraz część drugą Blackstar ale bloga o tych Sobotach moze będę czytać. Kto wie a nóż mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A i takie małe ps. o czym są ci Sobotowie bo na wikipedia oczywiście nic nie piszę ech

    A tak z innej beczki to nie licząc bloga o pokemonach którego piszę i zbliżającej się nauki to mam kilka kreskowek i anime ktore chce obejrzec. Chcialem tez obejrzec cos typu Młodzi Tytani Batman ale nie wiem kompletnie od czego zaczac i czy jest warte. Z tego widzac twoje inne blogi jestes chyba cos na tym ekspertki wiec moze bys mi cos polecila co? z gory dzieki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serial Tajemniczy Sobotowie tak naprawdę opowiada o rodzinie naukowców, która zajmuje się badaniem Kryptyd. Głównym bohaterem jest Zak, czyli najmłodszy z rodziny, jedenastoletni chłopiec, który ma tajemnicze zdolności i potrafi kontrolować Kryptydy. W pierwszym odcinku serialu dowiadujemy się, że kiedy matka Zaka, Drew, była z nim w ciąży to ona i jej mąż Doc odkryli kamień Kura, stary artefakt, który miał prowadzić do odkrycia pradawnej, sumeryjskiej kryptydy zwanej Kur. Z tego, co było wiadomo, Kur był czymś w rodzaju "króla kryptyd" i potrafił je kontrolować. Dlatego jeśli Kur kiedykolwiek powrócił i zagroził ludzkości, Zak był jedyną osobą, która mogła go powstrzymać. Wszystko komplikuje się pod koniec pierwszego sezonu, kiedy to Zak pokonuje rzekomego Kura. Ostatecznie okazuje się, że to właśnie Zak jest Kurem. W następnym sezonie chłopak stara się opanować moce, które powiedzmy, że zaczynają "wierzgać", a w dodatku jest ścigany przez sekretnych naukowców, niegdyś przyjaciół rodziny. Jest zdesperowany, bo tak naprawdę nie wie, co powinien zrobić, przez co idzie na układ z dawnym wrogiem, V.V. Argostem, który wie o Kurze prawie wszystko i oferuje pomoc Zakowi. W finale dochodzi do ostatecznej bitwy, ale tu już nie będę się rozpisywać, bo za dużo by było do wyjaśniania. Naprawdę polecam tą kreskówkę, ja zakochałam się w niej już po pierwszym odcinku i kocham do tej pory. A jeżeli chodzi o inne, które mogłabym ci polecić, to jak najbardziej Młodzi Tytani. To jeden z najlepszych seriali jakie kiedykolwiek widziałam i tak naprawdę to dzięki niemu poznałam uniwersum DC. Fajnym serialem jest też Liga Młodych, też kiedyś leciała na CN. Tam już możemy zobaczyć więcej postaci z DC i rzecz jasna całą Ligę Sprawiedliwych. A co do Batmana, to ciężko jest mi polecić ci typowo któryś serial, bo ja uwielbiam wszystkie. Jednak chyba najbardziej zakochałam się w Batman The Animated Series. Jest to starszy serial o Batmanie, dokładnie z 1992 roku, ale naprawdę warto, bo poznajemy tam większość postaci związanych z Batmanem.
      Jeśli będziesz miała jakieś pytania to pisz, zawsze z chęcią odpowiem ;-) A i obiecuję, że wezmę się w końcu za to opo o Optimusie i Elicie ;-) Miałam nadzieję, że uda mi się teraz (jestem u dziadków na wsi i mam naprawdę dużo czasu na pisanie) napisać i to i kilka rozdziałó do kontynuacji Blackstar, a skończyło się na tym, że prawie skończyłam opo o Sobotach :D
      Pozdrowionka :-)
      ***Niki***

      Usuń
    2. Jej to czekam i dzięki za wyjaśniania. Faktycznie przypomina mi się,że coś o tej Kurze było xd ale ja to tak dawno oglądałam kilka odcinków mi się przewinęło więc dzięki. Tak pewnie pooglądam te seriale tyle,że tyle serial mam na głowie,że do roku 3000 się nie wyrobię(na serio) no to ja czekam na opo o Primie i Elicie bo to moi ulubieni bohaterowie(na równi z Bąblem xd) a i sorki ze odpisuje dopiero po czterech dniach xd

      Usuń